Nareszcie letnia relaksacja na miarę tegorocznych upałów. Trudno stwierdzić, czy prowadzony przez 28-letniego Petera Silbermana tercet z Brooklynu umyślnie gra muzykę błahą i nieszkodliwą, czy jednak jest to skutek uboczny próby wydania albumu będącego summą świata.
Szukam bodźców u Jakuba Ziołka i ukojenia u Mary Lattimore. A do tego polecam
spaghetti western Giorgio Fazera, szorstkość Order of the Rainbow Girls i wiele innych.