Nowy, trzeci w karierze warszawskiego Tides From Nebula album jest ich najlepszym. Jego zawartość budzi skojarzenia z muzyką do filmów pokazujących egzotyczny pejzaż i nienaruszoną przez człowieka przyrodę.
Szukam bodźców u Jakuba Ziołka i ukojenia u Mary Lattimore. A do tego polecam
spaghetti western Giorgio Fazera, szorstkość Order of the Rainbow Girls i wiele innych.