Z Unsoundu 2017 zapamiętam sześć, siedem koncertów z importu. A także wybitne występy krajanów: 1988 z potężnym basem, ognistych Szpury i Rychlickiego, Zebry a Mit z kompozycjami na medal.
Szukam bodźców u Jakuba Ziołka i ukojenia u Mary Lattimore. A do tego polecam
spaghetti western Giorgio Fazera, szorstkość Order of the Rainbow Girls i wiele innych.