Debiutanckim solowym albumem łódzki raper i producent Spinache zgłasza akces do mainstreamu, popu. Płytę „Spinache” artysta zamyka utworem „LavoLavo”, w którym nawiązuje do przygód z Ortega Cartel – także muzycznie, odskulowymi syntezatorami i beztroską, jakiej na „Spinache” niestety niewiele.
Szukam bodźców u Jakuba Ziołka i ukojenia u Mary Lattimore. A do tego polecam
spaghetti western Giorgio Fazera, szorstkość Order of the Rainbow Girls i wiele innych.