Trzecia płyta Waxahatchee (czyli Katie Crutchfield, rocznik 1989, która nagrawszy debiut, zwiała z Alabamy na Brooklyn) to zarazem pierwsza w wytwórni nie mikro. O artystce głośno było już przy „Cerulean Salt” (2013). Teraz rockowa, z folkowym zabarwieniem, Waxahatchee pokazuje przystępne oblicze, co nie oznacza konwersji na pop.
Szukam bodźców u Jakuba Ziołka i ukojenia u Mary Lattimore. A do tego polecam
spaghetti western Giorgio Fazera, szorstkość Order of the Rainbow Girls i wiele innych.