Trzeci album zespołu, który wyłonił się z kolektywu Odd Future, gdzie jako nastolatki zabłysnęli Tyler, The Creator czy Frank Ocean. W The Internet rządzą raperka i producentka Syd tha Kyd oraz producent Matthew Martians (1988).
Syd, rocznik 1992, mówi: „Na początku chciałam być Pharrellem Williamsem, robić bity i śpiewać tylko refreny”. Sześcioro muzyków z Los Angeles zatacza kręgi wokół soulu – jest tu mniej hip-hopu niż u The Roots, ale sporo jazzu. Większość płyty jest ciepła, nieimprezowa, do użytku domowego. Zawsze kapitalne linie basu czasem łączą się z mrocznym nastrojem, co brzmi jak produkcje Brytyjczyka Tricky’ego – np. w otwierającym płytę „Get Away”. Ten utwór jak uwertura zapowiada drugie oblicze albumu: kruche i delikatne.
Ozdobą „Ego Death” są połączone w jedną ścieżkę „Just Sayin’ ” i „I Tried”. W tym pierwszym co rusz wracają powtarzane jak zaklęcie zdanie „I don’t love you no more”, tęskny motyw gitary i chórek „you fucked up”. Złość ustępuje w „I Tried”, sielankowej wizji przyjaźni po finisażu związku. Z narracji miłosno-seksualnej wyłamuje się ballada „Penthouse Cloud” nawiązująca do śmierci bezbronnego Michaela Browna zabitego przez białego policjanta – pełne czułości naiwne pytanie o sens świata, Boga, życia. Po mistrzowsku zaprojektowana i wykonana płyta, bardziej „retro” niż „alt”.
Tekst ukazał się 31/7/15 w „Gazecie Wyborczej” – w portalu więcej recenzji
Pingback:Najlepsze płyty roku 2015 - Jacek Świąder | Ktoś Ruszał Moje Płyty