Pokręcone zjawisko. Z jednej strony „++” ma dużą energię, niemal koncertową, a z drugiej – bardzo przemyślaną konstrukcję. Brzmi szorstko, ale smacznie.
Trupa Trupa, rockowy skład z organami, miękko porusza się po różnych tempach, nastrojach, rozwija ostre piosenki w półimprowizowane transy, umie oczarować tajemniczym, ponurym „Felicy” i przyłożyć garażowym rockiem „Miracle”. Pomysłowe kompozycje okołorockowe. Na płycie słychać saksofonistę Mikołaja Trzaskę i trębacza Tomasza Ziętka, fachowców najwyższej klasy – odpowiednich do wysokiego poziomu „++”. Nagrali ten album w gdańskiej synagodze. Mają angielskie teksty, muzykę w klimatach mroczno-grobowych (coś jak UL/KR przełożony na gitary). Słuchając „Sunny Day”, wyobrażam sobie, że wokalista Grzegorz Kwiatkowski, którego głos dochodzi gdzieś z oddali, niesie własną śpiewającą głowę pod pachą, ewentualnie na srebrnej tacy.
Kwiatkowski to poeta, wydał kilka tomików (ostatnio „Radości”), ma świetne wyczucie słowa. Jest barokowy, z jednej strony ze względu na misterne konstrukcje, logikę, symetryczność pisania, z drugiej – na upodobanie do groteski, ciągłe igranie kontrastami: życie/śmierć, nienawiść/miłość, a przy tym wisielcze poczucie humoru, ironię. Pierwsze sekundy płyty to eksplodujące słowa: „everybody, everywhere, I hate, I hate”, po których od razu wchodzi organowy przebieg kojarzący się z muzyką cyrkową, i już zaczyna się spacer po linie, już zaczyna się taniec śmierci.
Na noweidzieodmorza.bandcamp.com można ściągnąć darmową składankę z utworem Trupy Trupa.
Tekst ukazał się w „Gazecie Wyborczej” 28/6/13