Nazwa grupy sama się tłumaczy – są z Warszawy, jest ich dziesięcioro, a główną inspiracją jest afrobeat. To muzyka wynaleziona w Nigerii przez Felę Kutiego, grana przez wiele jego grup, przede wszystkim Africa ’70 z Tonym Allenem na perkusji.
Słuchając „Wendelu”, zdałem sobie sprawę, że wyobrażenie o muzyce afrykańskiej biorę często z Jamajki i Polski, z przetwórstwa przetworów. Warsaw Afrobeat Orchestra pobrzmiewa reggae-rockiem spod znaku Marleya, a bardziej dynamiczne, transowe utwory mógłby grać Izrael Brylewskiego z Malejonkiem. Nowy Jork z orkiestrą Antibalas zdaje się leżeć bliżej Afryki niż Warszawa, może dlatego że zespół szybszy, bardziej funkowy? A może jest tylko bliżej „uwspółcześnionego” afrobeatu?
WAO nie ma jednak tak wyrazistego politycznego przesłania jak Kuti, który zabiegał nawet o start w wyborach prezydenckich w Afryce, czy Izrael. Chciałbym wiedzieć o WAO jak najwięcej – brak mi tekstów, wkładki. W tej orkiestrze są trzy wokalistki, sekcja dęta, rytmiczna, gitara i klawisze, wielu doświadczonych, zawodowych muzyków. Wśród gości plejada gwiazd: Mamadou Diouf (wiadomo), Duże Pe (świat rapu i elektroniki), Bart Pałyga (folk), Praczas (etniczna elektronika) i Piotr Hryciuk (folk).
Brzmieniowo wyróżnia się nowoczesny remiks „Your Way” z Duże Pe, Praczasem (czyli Masala Soundsystem) i Pałygą, eksperyment dodający płycie koloru. „Close To Far” z Dioufem jest afrobeatowe w sensie transu, spokojnie mogłoby trwać – niczym utwory Kutiego – 20 minut i by się nie nudziło.
Jednak głupio tak ciągle porównywać muzykę WAO z rzeczami sprzed pół wieku. Tamto było tam, to jest tu. Ma w sobie dub, folk, jazz, soul, trochę jak grochowska perła sprzed blisko 20 lat – Transmisja, ale inaczej. Kapitalnie brzmi transowe „Usurpation”, z solidną pracą dętych, z wybitną melodią: „Who decided what is good or bad/ what is true or truer”. No to co, jest sens bawić się dalej w szukanie prawdziwego i prawdziwszego afrobeatu?
Tekst ukazał się 9/6/15 w Wyborcza.pl/kultura – tamże więcej recenzji