Debiutancką płytę duetu Wczasy zamykają słowa: „zabiorę cię na wczasy, w czasy”. Czasami są lata nawet nie młodości czy dzieciństwa duetu, lecz pewne miejsce poza czasem i przestrzenią, przez każdego idealizowany inaczej przełom PRL‑u i III RP.
Piosenki Bartłomieja Maczaluka (rocznik ’84) i Jakuba Żwirełły (’91) brzmieniowo i lirycznie nawiązują do epoki (czy – znów – wyobrażenia epoki). Wczasy mają naprawdę mocne melodie, dobre syntezatory, gitarki i automaty perkusyjne, tyle że w skali 40-minutowej płyty wokal okazuje się męczący. Ma to swój urok, bo teksty są clou tej imprezy: co piosenka, to podwórko albo dyskoteka, konsola Pegasus albo boisko. Całość jest przesycona niechcianą rywalizacją, porażkowością (tytuł!) i nostalgią. No to jakim głosem o tym śpiewać, jeśli nie męczącym?
Najlepsze wrażenie robią programowy przebój „Prince i Bowie”, sen o byciu szczęśliwym „Jesteś najlepszy” oraz „Ryszard” o ludziach żyjących jak w „Dynastii” dzięki pisaniu muzyki dla mas. Wreszcie „Nowy świat” o wizjach przyszłości takich, jakie można było mieć jeszcze w latach 80. („czy będę mógł przenieść się w czasie/ odwiedzić kumpli w naszej starej bazie”). Takie żerowanie na nostalgii w stylu internetowych łańcuszków „pamiętacie, jak byliśmy dziećmi i nie było domofonów” zawsze budzi sympatię. Czekam, kiedy wreszcie jakiś muzyk odważy się na krytyczne, przewrotne podejście do tematu.
Tekst ukazał się 2/6/18 w Wyborcza.pl/kultura – tamże więcej recenzji