Dziesięć lat po debiutanckiej płycie i cztery po „Boso” wraca Zakopower. Umownie składający się z artystów „podhalańskich” i „rockowych” dziewięcioosobowy zespół Sebastiana Karpiela-Bułecki „Drugim pół” podkreśla wysoką pozycję w świecie polskiego popu. Kompozytorem i producentem płyty jest Mateusz Pospieszalski z Voo Voo, stały współpracownik.
Już w pierwszym na płycie „Tak ma być” zwraca uwagę folkowo-popowe brzmienie. Ta miła, dobra piosenka prędzej kojarzy się z Mumford & Sons niż z Zakopanem. Skrzypce bez smyczka, tekst bez gwary. Artyści śpiewają wysoko, pełną piersią: „W przeciwnościach jest też życia smak i sens/ póki miłość jest w nas”. W „Pomniku nieznanego” z kolei: „Wielki czas rzucić już/ przyzwyczajeń trochę zbyt bezpieczny kąt”.
Jeszcze bardziej niespodziewanie brzmi wzbogacone o elektroniczny rytm balladowe „Niecoś”. Spośród dość uduchowionych tekstów ten jest najbardziej przekonujący. Opowieść o nietrwałości rzeczy świata tego ma zaskakującą puentę: wyjątkiem od tej zasady jest miłość, to ona może być wieczna. Wokół tej kwestii krąży też przebojowy „Święty stan”.
Zbliżającego się do czterdziestki Karpiela-Bułeckę roznosi energia. Gdy zwalnia, jest mniej przekonujący – słabsze są rzewna tytułowa ballada i bujająca „Rejna” z atutową partią fletu. Za to pulsujący „Schron” to jeden z najlepszych momentów płyty. Szkoda, że wrażenie psuje słaby tekst nie wiedzieć czemu połączony z fragmentem przemówienia ministra Becka z 1939 r. Jakiż kontrast w stosunku do ośmiominutowej, zaśpiewanej gwarą „Siwej mgły”, ludowo-progrockowego pokazu umiejętności muzyków.
Lidera zespołu niesie na tej płycie szczęście – świadczy o tym również „Tata”, piosenka o nadziejach związanych z oczekiwaniem na syna. A tu latem muzykowi urodziła się córeczka! Te pieśni nadziei, wiary i miłości dają pewność, że nie umniejszyło to jego szczęścia. Pokazują to zawadiackie wykonania beatlesowskich numerów „Rocznice” i „Pomnik nieznanego” (to wręcz witryna z klasycznymi patentami Beatlesów). Ciekawy ruch z gór w doliny i dobra płyta Zakopower.
Tekst ukazał się 7/10/15 w Wyborcza.pl/kultura – tamże więcej recenzji