Jej pierwszy opublikowany utwór spodobał się bardzo w internecie – pisano, że koniecznie musi wystąpić na Unsoundzie, że jest wielką nadzieją elektroniki, później mówiono, że to największy hajp. Ze środowiska ludzi pasjonujących się muzyką techno, syntezatorami i rytmem płynęły pochwały.
„Trudno się było nie podjarać” – pisał niezal.pl, a zarazem trudno się było podjarać. Zamilska dała każdemu to, co kto lubi. Hejterzy i hajpownicy naparzali się o sześć minut muzyki, podczas gdy Wojtek Kucharczyk, szef Mik Musik, robił promocyjną robotę. Zamilska także dzięki niemu stała się kolejną artystką w nieskończonym szeregu tych, którzy zrobili furorę, zanim ktokolwiek zdołał posłuchać ich w większym wymiarze. Pokazała, że w Polsce ciągle możliwy jest stan nerwowego oczekiwania na album, że w relatywnie niewielkim środowisku techno, noise’u i każdej innej elektronowej rzeźby też może zdarzyć się okres burzy i naporu. Mimo wszystko uważam, że tej sceny nie trzeba ani podpalać, ani orać. Ma się ona całkiem nieźle, a wartym najwyższej uwagi jej przedstawicielem jest choćby Wilhelm Bras.
Zamilska wpisuje się w estetykę uprawianą przez takich artystów jak on czy RSS B0YS, ale jest wszechstronna. Chętnie wrzuca do swojej pracy wątki noise’owe czy etniczne, plemienne (RSS B0YS też). „Untune” zawiera muzykę brutalną, mocną, basową, ale z wyrazistym rytmem i jakoś... wyczyszczoną produkcyjnie, elegancką, taką „pod kontrolą”, co robi duże wrażenie. Także dzięki bliżej nierozpoznanej sympatii artystki do melodii muzyka ta nadaje się do tańca czy szerzej – ruchu. Przynajmniej w tych mniej intensywnych utworach, jak promujący płytę „Duel 35”.
Wcześniej – jak opowiada – zajmowała się muzyką od strony technicznej, prowadziła warsztaty z młodymi ludźmi, związana była z Fundacją Kultury Audiowizualnej „Strefa Szarej” (jej utwór znalazł się m.in. na składance „Exterritory 03” jesienią 2013). W pracy 25-letniej artystki ze Śląska istotne jest połączenie muzyki z dźwiękiem. Do „Duel 35”, podobnie jak do tej sławnej pierwszej piosenki „Quarrel”, przygotowała wideoklip z recyklingu, materiałów legalnie dostępnych w sieci. W jej muzyce ważne (a nawet ciekawe) miejsce zajmują mocno zmodyfikowane sample wokalne. Dużo sobie obiecuję po wejściu na scenę artystki mającej tak mocno przemyślane zarówno brzmienie, jak i sens tego, co robi.
Tekst ukazał się 24/5/14 w Wyborcza.pl/kultura – tamże więcej recenzji