Zaczyna się od wzruszającej historii zespołu z Detroit działającego na początku 70., czyli w czasach triumfu Iggy’ego Popa i Stooges, MC5 czy skądinąd pochodzących The Sonics. Zespołem Harry & The Callahans miał dowodzić charyzmatyczny perkusista, który zmusił nawet członków grupy do zmiany personaliów.
Szukam bodźców u Jakuba Ziołka i ukojenia u Mary Lattimore. A do tego polecam
spaghetti western Giorgio Fazera, szorstkość Order of the Rainbow Girls i wiele innych.