Ostatnio Cass McCombs nie zrobił jednego fałszywego kroku. Wszystko, co nagra, zdaje się wciągające i stylowe. Na swej ósmej płycie mieszkający w Nowym Jorku Kalifornijczyk zatrudnił aż 21 muzyków i znalazł się blisko popu, choć 13 lat po debiucie kanty piosenek McCombsa i tak naturalnie się wygładziły.
Szukam bodźców u Jakuba Ziołka i ukojenia u Mary Lattimore. A do tego polecam
spaghetti western Giorgio Fazera, szorstkość Order of the Rainbow Girls i wiele innych.