O zagraniu na tej płycie marzył Mikołaj Trzaska. „Zahipnotyzowała mnie jasność i świeżość. Tego nie słyszałem. Żeby dziś, ktoś? Tak jasno i bezpretensjonalnie piosenki po żydowsku śpiewał?” – napisał. Trzaska zagrał na klarnecie, a swój znak jakości dał też tej płycie inny mocarz muzyki żydowskiej w Polsce, gitarzysta Raphael Rogiński.
Szukam bodźców u Jakuba Ziołka i ukojenia u Mary Lattimore. A do tego polecam
spaghetti western Giorgio Fazera, szorstkość Order of the Rainbow Girls i wiele innych.