Menu Zamknij

Karolina Kozak – Homemade

Artystka pięć lat temu bły­snę­ła bar­dzo dobrym albu­mem „Tak zwy­czaj­ny dzień”. Zarówno muzycz­na zawar­tość, jak i wize­ru­nek Karoliny Kozak z tam­te­go okre­su czy­ni­ły z niej „dziew­czy­nę z sąsiedz­twa”, sym­pa­tycz­ną i bystrą, natu­ral­ną, nawet eko, i bez­po­śred­nią, ciepłą.

Of Monsters And Men – My Head Is An Animal

Ta pły­ta wyszła daw­no, a jed­nak co jakiś czas do niej wra­cam i za każ­dym razem – nie prze­szka­dza mi. Dla nie­któ­rych płyt słod­ko-gorz­kim epi­te­tem jest hasło „dobre jak na Polskę”. Dla albu­mu Of Monsters And Men nie­spra­wie­dli­we było­by okre­śle­nie „dobre jak na dużą wytwórnię”.

Jacek Kuderski – Kolonia fabryczna

Muzycy robią to cza­sem w ten spo­sób. Album Jacka Kuderskiego jest opa­trzo­ny – na okład­ce – dopi­skiem „Solowa pły­ta basi­sty Myslovitz”. Tego napi­su nie da się omi­nąć, jest wiel­ki. Ciekawe, dla­cze­go arty­sta zde­cy­do­wał się, po pierw­sze, nagrać album na wła­sny rachu­nek, po dru­gie, mimo wszyst­ko wyko­rzy­stać nazwę macie­rzy­ste­go zespołu.

Open’er – wersja reżyserska, część 2

Środa to był pierw­szy dzień kon­cer­tów, a w Gdyni od rana pada­ło, momen­ta­mi lało. Poszliśmy po zaku­py na obiad – po powro­cie z suchych rze­czy na kon­cer­to­wą noc zosta­ła mi jed­na blu­za. Kurtka, spodnie, buty – do susze­nia. Zaopatrzyłem się za to w kalo­sze, pierw­sze od jakichś 20 lat. Wszyscy tro­je zor­ga­ni­zo­wa­li­śmy sobie nowe kalosze.