Jacek Sienkiewicz działa na europejskiej scenie elektroniki i techno od ponad 20 lat. Niezależny, nie ogląda się na innych, a jednak jego muzyka jest przyjazna.
Ostatnio dotarł do nowej publiczności – jego muzyka ilustruje klipy z filmu „Wszystkie nieprzespane noce” Michała Marczaka (nagroda na festiwalu Sundance, polska premiera dopiero 14 października). Na Off Festivalu stworzy duet z pianistą Marcinem Maseckim, później będzie wspólna płyta.
Nowy solowy album Sienkiewicza jest intensywny, ale nie agresywny. W technowym rytmie 4/4 płyną rozwichrzony bas i wysokie szmery, trzaski. Syntezatory i perkusyjne sample tworzą rytmy zahaczające o siebie, zazębiające się. Sienkiewicz skleja brzmienia, modyfikuje je i rozszczepia, do tego dochodzi to, co dogra na klawiszach na żywo.
Efekt nie jest tak przebojowy jak zeszłoroczna płyta „Drifting”, nowa muzyka jest bardziej żywa, dzika. Można ją nazwać organiczną, bo funkcjonuje jak krwiobieg, tłoczy dźwiękową krew w ciało słuchacza, by pozwolić mu oddychać, działać i odpływać. Kulminacją jest 12-minutowy „Last Run”, a po nim jeszcze ekstatyczne „Summer 2016”. Przed wydaniem „Hideland” artysta mówił: „2016 rok to dla mnie koniec pewnej epoki i początek nowej drogi, na której, mam nadzieję, jeszcze się spotkamy”. Już teraz nie mogę się doczekać tego spotkania.
Tekst ukazał się 5/8/16 w „Gazecie Wyborczej” – w portalu więcej recenzji