Na ślicznie wydanej nowej płycie trójmiejski kwartet brzmi chyba najbardziej przekonująco w swojej krótkiej historii.
Spacerockowy, transowy duet (Bartosz Borowski na gitarze, Joanna Kucharska na basie) przekształcił się dziś w kwartet z silną nogą jazzową (perkusista Michał Gos oraz saksofonista i flecista Tomasz Gadecki). To połączenie działa, i to coraz lepiej. Lonker See gra przestrzennie, psychodelicznie, nie przytłacza, co jest pewnie wynikiem ewolucji w stylu gry Borowskiego. Gitarzystę mało już interesuje epatowanie głośnymi i chwytliwymi riffami, większą przyjemność daje mu budowanie nastroju, obracanie dźwiękowego dronu, jakby ścielił dywan pod partie saksofonu i perkusji. Kucharska gra w stonowany sposób, z kolei Gos bardzo gęsto jak maszyna, ale z czuciem.
Mamy tu dwa utwory o rozmiarach monstrualnych – po kilkanaście minut – ale one nie nużą. Budują się cierpliwie, by eksplodować w kosmiczny odjazd, skręcić w stronę improwizacji, zaskoczyć nowym motywem. Lonker See wspaniale operuje dynamiką. Szczególnie dobry jest groove z ostatniej części „Solaris” i kończąca całą płytę tytułowa piosenka (śpiewa Kucharska) – wizytówka brzmienia zespołu zamknięta w pięciu minutach.
Tekst ukazał się 5/5/18 w Wyborcza.pl/kultura – tamże więcej recenzji