Od koncertu minął już ponad tydzień. Przechowuję go w coraz życzliwszej pamięci, przynajmniej względem zespołu. Na pewno są jakieś relacje wideo (nie przepadam), a listę piosenek można zobaczyć tutaj. Z 17 piosenek tylko trzy z „Neon Bible” – dobra dla mnie decyzja, bo nie podzielam entuzjazmu dla tej płyty, który ma choćby Robert Sankowski. Lubię przeboje, jak mówił klasyk. Najbardziej podobały mi się zlepione w jedno „The Suburbs”. Wart zapamiętania moment: na koniec publiczność zamknęła buzie, przestała „wspierać” Butlera mniej lub bardziej zgrabnym śpiewem, dała mu dokończyć samemu, w ciszy. To było świetne.
Szukam bodźców u Jakuba Ziołka i ukojenia u Mary Lattimore. A do tego polecam
spaghetti western Giorgio Fazera, szorstkość Order of the Rainbow Girls i wiele innych.