Gdy parę lat temu karierę zakończył zespół Afro Kolektyw, wokalista Michał Hoffmann nie musiał długo szukać zajęcia.
W zeszłym roku wydał np. rzekomo punkowy album z zespołem Poradnia G, zwyciężał w teleturnieju „Jeden z dziesięciu”, ale też pracował na własny rachunek jako Legendarny Afrojax, na scenie np. wymiotując i zjadając to, co zwymiotował. Jak przypuszczam, to ostatnie było aluzją do stanu kultury nie tylko polskiej (rzecz działa się w ramach Europejskiej Stolicy Kultury we Wrocławiu).
Teraz dostaliśmy autorską płytę Afrojaxa, nie mylić z Legendarnym Afrojaxem. A jeszcze w połowie lipca ma się ukazać kultowy materiał „1984” Surowej Kary za Grzechy, produkcji własnej Hoffmanna, która już 15 lat temu obiegła internet w formie empetrójek. „Nikt nie słucha tekstów” różni się od tego archiwalnego materiału lekkością i jakością: tam karykatura podziemia łamane przez karykatura podkładów z lat 80., koślawość i przaśność – tu profesjonalne, ładne brzmienie. Sam artysta podkreśla domowość i darmowość nagrań „Nikt nie słucha tekstów”, ale słychać, że chciał zabrzmieć zawodowo i... przyjemnie.
Muzycznie nowemu Afrojaxowi blisko do Afro Kolektywu z czasów „Piosenek po polsku” z ich ładnymi, nieoczywistymi harmoniami i akordami klawiszy czy gitar. Gra gdzieś między funkiem i rapem („Jeszcze mniej ufać”) a łagodną piosenką opartą na bryzie syntezatorów i zawijasach solowej gitary („Dawno nie było tu wojny”). Momentami nowe utwory Afrojaxa brzmią przebojowo, ale na szczęście sytuację ratują teksty. W tym roku artysta obchodzi 40. urodziny, ma już syna, ale nadal chętnie pisze o ejakulacjach, małych królewnach, „waleniu zwiędłych koni”, o artyście i artyzmie. Wiele miejsca zajmuje też legendarna porażkowość Afrojaxa, np.: „Wiesz czemu boli dupa?/ zagrajmy w zgadnij kto dziś cię rucha”. Znamy tego gościa.
Dobrze, że Afrojax więcej rapuje, niż śpiewa (nieprzekonujące próby śpiewania były chyba jedną z przyczyn implozji Afro Kolektywu), a nawet gdy rapuje, już nie wypełnia każdego taktu swoją intrygującą i irytującą wadą wymowy. Zostawia miejsce np. solówce na saksofonie („Tytułowy”) czy dziecięcemu chórkowi („Tata wstał”). Na liście wykonawców cieszą nazwiska raperów, z których każdy jest zupełnie różny od Hoffmanna i charakterystyczny: Łona, Muflon, odjechany Gospel, Ten Typ Mes i Eskaubei. Stanowią oni równowagę dla ironii i groteski, w których Afrojax jest mistrzem. A jednak serio zrobił coś najlepszego od czasu „Połącz kropki” Afro Kolektywu.
Tekst ukazał się 13/7/18 w Wyborcza.pl/kultura – tamże więcej recenzji