Powerpopowy kwartet z Brooklynu swą szóstą płytę nagrał pod okiem Danger Mouse’a, który zniszczył brzmienie niejednego albumu – jest bowiem tyleż utalentowany, co leniwy.
W przypadku „Wide Awake” producent jednak a) postarał się, b) pracował z pełnym energii zespołem, za którym przepada. Parquet Courts są synonimem rockowego żaru, a najnowszym wydawnictwem dowodzą też kunsztu kompozytorskiego.
„Violence” z rozbestwionymi klawiszami w stylu The Stranglers brzmi świetnie. Podobnie przebojowe, funkowe „Wide Awake”, opatrzone ciekawym chórkiem „Death Will Bring Change”, dubowe „Before The Water Gets Too High” czy progrockowe „Back To Earth”. Jak to bogactwo klei się w całość? Choćby tak jak „Almost Had To Start A Fight/In And Out Of Patience”, w którego pierwszej części Danger Mouse dał wolną rękę zespołowi, tu Parquet Courts brzmią ostrzej, z kolei druga część to już charakterystyczne czyste i suche brzmienie producenta.
Za głównego sprawcę eksplozji mocy, surowości i wdzięku na „Wide Awake” – tak, to ma się kojarzyć z Iggym Popem – uważam jednak wokalistę Andrew Savage’a. Uwielbiam tę mieszankę nieokrzesania, zniechęcenia i urwisostwa, tę barwę głosu. Chwałę przynoszą mu też teksty, w których np. futbol totalny Ajaxu i reprezentacji Holandii (polegający na niesłychanej w latach 70. wymienności pozycji) traktuje jako symbol wolności i emancypacji od oczekiwań, co jest istotne dla Savage’a jako muzyka.
Polityka, przemoc, rasizm, globalne ocieplenie i społeczne wkurzenie stają się u Savage’a poezją. Trzeba przyznać, że Parquet Courts zrzucili wszelkie pęta. Śmieją się w nos tym, którzy oczekiwali po nich klasycznego punka, nowojorskiego luzu czy krytyki Trumpa.
Tekst ukazał się 13/7/18 w Wyborcza.pl/kultura – tamże więcej recenzji