Poznańskie trio The Ploy dobrze sobie radzi z realizacją popularnego w Polsce i w świecie przepisu na mieszankę gitarowego popu z elektroniką. W piosenkach są intrygujące, nietypowe momenty, a jedyną wadą tego radiowego materiału są kiepsko napisane angielskie teksty.
Cztery lata po wydanym własnym sumptem debiucie tercet The Ploy wraca z drugą płytą, ze względu na oficjalnego wydawcę promowaną jako debiutancka. Jeden z muzyków poznańskiego zespołu – Stefan Czerwiński (gitara, bas, klawisze) – znalazł w międzyczasie zatrudnienie w grupie Muchy, co wystawia obu stronom jak najlepsze świadectwo.
Wielkopolska „rodzina” działa, bo z kolei miksem i masteringiem „The Most Famous Man Nobody Has Ever Heard Of” zajął się znany poznański producent Bartosz Szczęsny, odnoszący ostatnio sukcesy z Rebeką. Może to dzięki jego pracy partie klawiszy, choćby w „Re:”, idealnie wtapiają się w gitarowe, brytyjskie brzmienie The Ploy. Sami muzycy, wymieniając inspiracje, powołują się m.in. na Phoenix i The Kooks, a w głosie Iwo Borkowicza słychać coś z Roberta Smitha z The Cure.
Mają przeboje. Zwłaszcza otwierający ten album „Now We Cut Away”, zdecydowanie radiowy, pogodny i gitarowy, może się podobać. Od tego „sposobu na piosenkę” odstaje równie ciekawe „On Your Mark”, oparte na elektronicznym rytmie, wzbogacone partią trąbki Andrzeja Zujewicza i intrygującym dysonansem. Zagadkę zawiera też grane na trzy „Tides”. Oparty na harmonii wokalnej utwór złości mnie setnie do momentu, gdy pod koniec zjawia się w nim sekcja dęta przywodząca na myśl Beirut – dość oryginalne połączenie.
Słabym punktem The Ploy są jednak teksty. Dziwię się, że artyści zdecydowali się wydrukować we wkładce do płyty kwiaty takie, jak: „Things look good when watched from far, you know that’s the way they are/ Close up and stay here, just sharpen to get this/ Try to feel your rise and fall, it’s the way I like it more” („Re:”). Pierwszy singiel z tej płyty, „Use The Gun”, zawiera z kolei wstrząsającą sekwencję: „What’s done is done/ baby please don’t change your mind, use the gun/ cause you coming back, showing you give a fuck/ would be worst than its shoot”. A można było zaśpiewać akapit z angielskiej gazety.
Zostawmy złośliwości, bo muzyka na nowym albumie The Ploy jest lekka, łatwa i przyjemna. Trio dobrze sobie radzi z realizacją popularnego w Polsce i w świecie przepisu na mieszankę gitarowego popu z elektroniką. Szkoda, że Borkowicz ma znacznie lepszy akcent niż pomysł na słowa. Właśnie dlatego do Kamp! czy Fair Weather Friends droga jeszcze daleka.
Płytę można odsłuchać i kupić ją przez stronę theploy.bandcamp.com.
Tekst ukazał się 3/11/14 w Wyborcza.pl/kultura – tamże więcej recenzji