Nie tylko politykom wydaje się, że z Polski wyjątkowo blisko jest do USA. To złudzenie dopada też część naszych artystów, próbujących podrobić pomysł, brzmienie, image zza oceanu. Tymczasem głos i gitarę jednego z wielkich oryginałów dzisiejszego popu Devendry Banharta znajdziemy na płycie Rokii Traoré.
Nowy album 42-letniej wokalistki i gitarzystki z Mali wyprodukował zaś John Parish, autor brzmienia większości płyt PJ Harvey, osobistości sceny brytyjskiej, zagrał też John Paul Jones z Led Zeppelin. Jednak to nie wektor talentów jest istotą sprawy. Traoré wspomaga się anglosaskimi (i nie tylko) artystami, ale w centrum jest korzenna muzyka zachodnioafrykańska – u nas podobnie działa to np. u Kapeli ze Wsi Warszawa.
Z polskiej perspektywy czyni to muzykę z „Né So” (tytuł oznacza „Dom”) przystępniejszą, choć basowy puls i dialog śpiewu Traoré z chórkiem są zrozumiałe pod każdą szerokością geograficzną. Z drugiej strony – silne w regionie wpływy bluesa sprawiają, że piosenki Traoré zdają mi się bliskie... ulicznym piosenkom Maćka Maleńczuka. Artystka cytuje noblistkę Toni Morrison, śpiewa w bambara, po francusku i angielsku. Porusza relacją z wojny, która dopadła Traoré, gdy kilka lat temu przeniosła się do Mali, i „odzyskuje” dla Afryki „Strange Fruit”, utwór rozsławiony przez Billie Holiday. „Né So” to seria czułych, pięknych piosenek o zniewalającej mocy.
Tekst ukazał się 4/3/16 w „Gazecie Wyborczej” – w portalu więcej recenzji