Jak Marcin Pryt z 19 Wiosen wierzę w świat bez granic, niezakreślony cyrklem. Zespół Sister Wood urodził się w Londynie, śpiewa perfekcyjną angielszczyzną, ale płytę wydał w Polsce – w składzie jest perkusista Łukasz Moskal, grający też na basie muzyk Nosowskiej oraz Zakopower.
Bliskie rockowi jest na tej płycie „Slow Mover”, nastrojem przypominające kruche brzmienie Julii Marcell zbudowane na potężnych bębnach. Tyle że Julia coraz chętniej zamienia fortepian na gitarę, a w Sister Wood tego ostatniego instrumentu nie ma wcale. Moskal był brakującym ogniwem w muzyce sióstr Sarah (gra na klawiszach) i Rachel (na skrzypcach) Wood. Słychać, że naśpiewały się już wspólnie dekadę i szukają nieoczywistych rozwiązań, ciekawych harmonii i brzmień – warto sprawdzić np. wręcz popowe „These Words”.
Najbardziej podobają mi się jednak obezwładniające harmonie w „My Lord”. Obok dźwięków bębnów i innych perkusjonaliów oraz delikatnych klawiszy jest bardzo dużo miejsca dla wokali. Gdy dziewczyny przed ostatnim refrenem powtarzają „I need healing”, przychodzi jeden z rzadkich w dzisiejszej muzyce momentów prawdziwego doznania, wyjścia z prostej piosenki w coś ważnego, bardziej ogólnego. Bez względu na to, na ile osobista jest ta świetnie napisana rzecz o miłości, to przez „My Lord” kupuję całe Sister Wood. To prawdziwa perełka albumu, którego tytuł odczytuję także jako deklarację, że w każdej sytuacji należy uczyć się porozumiewać.
Bo tytułowa piosenka nie dotyczy języka w tradycyjnym znaczeniu. „You’re a worrier/ worrying what’s happening next/ I am a driver/ driving every coversation that we had”, śpiewa Sarah. Utwór jest rozegrany kapitalnie, rytmu perkusji nie słychać przez pierwsze trzy minuty. Wokalistka opowiada o odrzuconej miłości, banalny temat, ale chyba tylko u angielskiego native’a jak autorka tekstów Sarah Wood można znaleźć frazę „Golden, you’ve got me golden”. Koniec końców z rozczarowania można wyciągnąć wnioski: „I’ll keep my conscience closer/ next time you are near”, i wznieść toast za nieznaną przyszłość.
Tekst ukazał się 5/4/15 w Wyborcza.pl/kultura – tamże więcej recenzji