Wydany półtora roku temu debiut We Draw A „Moments” upodobał sobie Błażej Król, czołowy czarodziej rynku romantycznych piosenek elektronicznych. „Ghosts” jest czujną kontynuacją.
Piotr Lewandowski śpiewa po angielsku wysokim, ale chłodnym głosem. Wykorzystanie odpowiednich efektów sprawia, że wokalista brzmi jak rozmarzony poeta na Judahu skale. Głos się oddala, słowa zamazują, zostaje łagodna melodia, a wszystko to zszyte transowym rytmem.
Są przeboje, jak „Tomorrow” czy „Private Ghost”, ale imponują mi chwile, gdy doświadczeni muzycy (Lewandowski i Radek Krzyżanowski z Kamp!) zapuszczają się w rejony transowe. Im mniej głosu, tym większy akcent na technowy puls, im dłuższy utwór, tym więcej niesamowitych przetworzeń. Gdy brzmienie się rozwirowuje, a głos przepada, ginie też poczucie upływu czasu.
Tak jest w wyrazistej rytmicznie „Aurorze”, w którym rozgrywka toczy się na placu między klubem techno, wybiegiem mody a salą kinową, w której wyświetlany jest dokument o przyrodzie i technologii. I ten przyjemny moment, gdy po ośmiu (!) minutach zawieruchy We Draw A zjeżdżają w dół na kompletnie dyskotekowy, Rodostewartowo-Abbowy strzał. Tych dwóch pokazuje, że trans nie wyklucza zabawy, serwuje muzykę nie tak piosenkową jak Rebeka czy Król, ale bardzo sensualną, romantyczną. Można słuchać pod pełnymi żaglami, można w pełnym zanurzeniu.
Tekst ukazał się 20/5/16 w „Gazecie Wyborczej” – w portalu więcej recenzji