Od początku tak mnie wzięło, że ciężko było zostawić pierwszy utwór. „I Love You” jest złożone z bajkowych, gwiezdnych syntezatorów i słów. Dźwięki grają ze słuchaczem w kulki tak samo jak słowa. To muzyka, jaką słyszy się między blokami, z aut klatkersów.
A co w tym ciekawego? Ogromny ładunek wolności: bezwstyd, hedonizm, przekorne teksty, taniec do upadłego. Elektronika, egzotyka, osiemdziesiąte i punk. Gdy przeważają gitary, brzmi to gorzej, ale niedużo ich.
CSS jest z Brazylii i składa się z czterech dziewczyn i faceta. Mimo że to już ich trzecia płyta, wciąż są cudownie świeży i bezpośredni. A najlepszym wokalistą na tej płycie na pewno nie jest Bobby Gillespie z Primal Scream (śpiewa gościnnie).
Parę lat temu singel CSS „Alcohol” był hymnem kilku nadmorskich państw – co zaskakujące, nie było wśród nich Polski. Teraz chyba wciąż szukają tu fanów – śpiewają „I wanna speak your tongue” („Red Alert”). Klasa.
Tekst ukazał się 1/9/11 w „Dużym Formacie” – w portalu więcej recenzji