Jedno z objawień ostatnich lat – żeński skład Drekoty pod wodzą perkusistki i pianistki Oli Rzepki – oczekiwanie na drugi po „Persentynie” autorski album umila epką z utworami Grzegorza Ciechowskiego. Trzy z pięciu piosenek zarejestrowano na koncercie pamięci lidera Republiki w 2013 roku.
„Samego na linie” Drekoty zaczęły wtedy od motywu z własnego utworu „Masłem”. W spowolnionych „Fanatykach ognia” udało się ocalić puls, wytworzyć narastające napięcie, a na końcu dołożyć własną cegiełkę (chórek). Za to w „Udajesz, że nie żyjesz” Obywatela G.C. są tylko klawisze Rzepki i głos Natalii Pikuły.
Prawdziwą nowością są tu dwa studyjne utwory – „Kombinat”, jedna z najsłynniejszych kompozycji Republiki, i „Spokój”, znany już wcześniej autorski utwór Drekotów. Ten ostatni może nie do końca pasuje do piosenek Ciechowskiego. W zwrotce ma optymistyczny, niemal cyrkowy motyw klawiszy, za to obłędny refren: „Nie czekam na wojnę” śpiewa w chórkach m.in. producent Leszek Biolik. To właśnie były basista Republiki i producent łączy piosenkę Drekotów ze starymi rzeczami Republiki. Z kolei „Kombinat” Drekoty zmieniły w ciężką elektronikę, w której Pikule, dziewczynie o zdartym głosie i aktorskiej ekspresji, towarzyszy Nika, wokalistka Pochwalonych, a dawniej Post Regimentu czy R.U.T.-y – prawdziwa królowa punka.
Czy udało się zachować charakterystyczną energię Republiki? Może nawet nie było to celem zespołu. Moim zdaniem artystki powstrzymały się przed przemieleniem tych piosenek na zupełnie własną modłę. Trochę żałuję, bo z jednej strony – kto ubóstwia Ciechowskiego, tego żadne wersje nie zadowolą, a z drugiej – repertuar Republiki to w końcu piosenki. Warto czytać je na nowo, mają już po 30 lat. Dlatego ta najdziksza wersja, „Kombinat”, jest najlepsza.
Tekst ukazał się 25/8/15 w Wyborcza.pl/kultura – tamże więcej recenzji