Niesamowicie rozwija się ten duet z Warszawy. Uczestnicy festiwalu Open’er będą mieli okazję przez chwilę poczuć się jak na barcelońskiej Primaverze – w środku nocy zagra dla nich czołowy przedstawiciel europejskiego elektronicznego popu. Nie tak piosenkowego, jak Novika albo Smolik, ale bardziej tajemniczego i transowego.
Im nie zadaje się pytań, za nimi się podąża. Chodzi o zatracenie się w rytmie. Na nowej epce artyści zamieścili cztery długie utwory, z których singlowy „Velvet Daze” najbardziej przypomina ich wcześniejsze dokonania. „Come sit on the dunes and watch the wind blow the sand/ sweeps it away, further away” – rozmarzone wokale Lee Margot, pogrążone w pogłosach, przedzierają się przez gęste rytmy układane przez nią i DR Mito. Utwór przywołuje klimat neonowych lat 80. przetłoczony przez zawieszający się od nadmiaru technologii XXI wiek. Jakby oglądać „tamtą” planetę z wnętrza statku kosmicznego.
Eteryczny i delikatny śpiew Lee doskonale pasuje do staromodnych brzmień syntezatorów. Tak jest także w bardziej intensywnych, szybszych „Simple Case” czy „Till The End”. Króluje rytm – pulsujący, repetytywny, szamański, gdzieś brzęczą podobieństwa do Kraftwerk. Do tego działający w innej płaszczyźnie głos Lee, wielbicielki Lisy Gerrard.
Jest jeszcze „Tainted Love” w wersji Fuka Lata – rozwijającej się z każdą sekundą, jakby przebiegającej przez kolejne lata historii muzyki. Utworu można posłuchać na kompilacji „Glad I Was Young In The 80’s” (wyd. Requiem Records).
Tekst ukazał się w „Gazecie Wyborczej” 28/6/13