Menu Zamknij

Tag: USA

Neil Young – A Letter Home

Symbol nie­po­kor­nej Ameryki jesz­cze raz zasko­czył wszyst­kich i zazna­czył swą odręb­ność. 35. pły­ta Neila Younga skła­da się z kla­sycz­nych ame­ry­kań­skich pio­se­nek, mani­fe­stów, a zare­je­stro­wa­no ją w wier­nej kopii Voice-O-Graphu z 1947 r. To rodzaj bud­ki, w któ­rej moż­na było zapi­sać swój głos i wycho­dzi­ło się z niej z goto­wą pły­tą winylową.

Tune-Yards – Nikki Nack

Album zbie­ra dosko­na­łe recen­zje, a ja pró­bu­ję usta­lić, co nowe­go wnio­sła do swej muzy­ki Merrill Garbus na trze­ciej już pły­cie. Artystka (z part­ne­rem Nate’em Brennerem u boku) wciąż bowiem zacho­wu­je się jak nasto­lat­ka, któ­rą auto­re­flek­sja pono­si w rejo­ny strasz­nie cie­ka­we dla niej samej, za to tro­chę już się przy­krzą­ce, gdy patrzeć na to z zewnątrz.

Joan As Police Woman – The Classic

Joan Wasser to skrzy­pacz­ka, któ­ra prze­chrzci­ła się na punk. Grała z Antony and the Johnsons, Rufusem Wainwrightem, nagry­wa­ła z Lou Reedem i Sheryl Crow. Jeff Buckley, któ­ry uto­pił się w ’97, to był jej chło­pak. Joan sta­ra się nie być aż tak sen­ty­men­tal­na i mięk­ka, jak suge­ru­ją te powiązania.

Future Islands – Singles

Całkiem przy­jem­ny zestaw pio­se­nek, któ­re nie wadzą niko­mu i są podob­ne do sie­bie jak dwie kro­ple wody, choć jest ich dzie­sięć. Cztery na czte­ry, tem­pa szyb­kie i śred­nio szyb­kie, wio­dą pro­sty bas i pro­ste bęb­ny, pobrzmie­wa­ją kla­wi­sze, zda­rza się gita­ra – jest niczym w sta­rym, dobrym U2 (patos) lub New Order (wigor).

Stephen Malkmus and The Jicks – Mirror Traffic

Pieszczoch muzycz­nych kro­ni­ka­rzy wra­ca z moc­ną pły­tą. Zdobył świat w latach 90. jako lider Pavement, gita­ro­wej anty­gwiaz­dy, któ­ra po ponad 10 latach prze­rwy reak­ty­wo­wa­ła się w zeszłym roku i gra­ła m.in. w Polsce. Zainspirowany tym powro­tem Malkmus nagrał naj­lep­szą rzecz „po Pavemencie”. Produkcją zajął się Beck.

The Antlers – Familiars

Nareszcie let­nia relak­sa­cja na mia­rę tego­rocz­nych upa­łów. Trudno stwier­dzić, czy pro­wa­dzo­ny przez 28-let­nie­go Petera Silbermana ter­cet z Brooklynu umyśl­nie gra muzy­kę bła­hą i nie­szko­dli­wą, czy jed­nak jest to sku­tek ubocz­ny pró­by wyda­nia albu­mu będą­ce­go sum­mą świata.