Na swej dziesiątej płycie Ten Typ Mes równie chętnie rapuje, co śpiewa. Z pomocą Korteza, Lachowicza czy Obijalskiego nagrywa piosenki dalekie od hip-hopu. Co najważniejsze – panuje nad tym, by różnorodność nie przerodziła się w chaos.
Wszystko u niego musi być nadzwyczajne. Wers musi wołać do odbiorcy: tego jeszcze nie słyszałeś, więc słuchaj do końca! I jeszcze raz! Na płycie „Ała” są więc: mieszanie języków, przesuwanie akcentów, wieczne przetwarzanie motywów muzycznych i tłum gości.
Z tego samego powodu duże wydanie „Ała” jest książką grubości dwóch DVD. W środku – nie zmyślam – „wybór felietonów z lat 2013–16” (pisze je także dla „Co Jest Grane 24”). Krótko mówiąc, autora można poznać dość dokładnie.
Dziesiąta płyta Tego Typa Mesa to pod względem tekstów rzecz bardziej osobista niż poprzednia, świetnie przyjęta „Trzeba było zostać dresiarzem” (2014). Mes, niczym Kendrick Lamar czy Beyoncé, szuka równowagi między autorefleksją, przemyśleniami, powiastkami z życia rapera gwiazdora a opowieścią o świecie, w którym przyszło żyć jego pokoleniu. I tak jak Kendrick albo Anderson Paak tyle rapuje, co śpiewa. Śpiewają też goście – Dawid Podsiadło, Iza Lach czy Ifi Ude.
Także goście są tu kompozytorami i producentami. Autor intymnych piosenek Kortez dał Mesowi delikatną balladę, a ten zrobił z niej piosenkę miłosną. I zaczął ją słowami: „Gdy po tylu przegranych bójkach w końcu rozj... wrogowi ryj/ było spoko, choć to nie czyni mężczyzny”.
Muzykę do „Wiedzą” stworzył pianista Jacek Lachowicz (L.A.S.), współzałożyciel rockowej Ścianki, a momentami triphopowy rytm dorzucił Mateusz Gudel z Małych Miast. Utwory pisali też Mateusz Obijalski (główny aranżer projektu Albo Inaczej, grający z Fisz Emade Tworzywo) oraz mistrz tanecznej elektroniki Michał „Fox” Król. Sam Mes ma prawo rzucić na tej płycie nazwisko Curtisa Mayfielda obok nazwy A Tribe Called Quest, bo tak jak oni kołysze z sensem.
Opis brzmi imponująco, piosenki – nie gorzej. Wrażliwiec Mes, mający tendencję do przeładowywania utworów nadmiarem słów i dźwięków, tym razem powściągnął te zapędy. „Ała” jest różnorodna, ale uporządkowana, a zaskoczeń na niej tyle, co dobrej zabawy.
Tekst ukazał się 6/11/16 w Wyborcza.pl/kultura – tamże więcej recenzji