Już na zeszłorocznym debiucie nie wymyślili prochu, ale zaserwowali solidną wiązankę piosenek zabawowo-tanecznych. I teraz, w sensie dosłownym, wykonali sequel.
Znowu indie pop, prostota lat 80. – klawisze, gitary, bębny, „gdybyśmy mieli uczucia, bylibyśmy nowym Joy Division”, równy bas, szesnastki, ósemki. I te niezbyt ujmujące, chłopięce teksty: „I want to buy you something, but I don’t have any money” (singlowe „Money”). Litości.
Drażni płaczliwy głos Jonathana Pierce’a, chłopca podobnego trochę do Neila Tennanta z Pet Shop Boys, a trochę do Damona Albarna z Blur. Wszystko tu jest do czegoś podobne, zespół gubi się w odwołaniach. Ech, na Brooklynie bycie nieoryginalnym musi być bardzo oryginalne!
Tekst ukazał się 15/9/11 w „Dużym Formacie” – w portalu więcej recenzji