Michał „Fox” Król odpowiada za muzyczną oprawę wynurzeń Marii Peszek z albumu „Jezus Maria Peszek”. Doskonale dopasował się do temperamentu wokalistki i umiał wyeksponować najlepsze w jej karierze teksty.
Już w poprzedniej dekadzie Król zasłużył się w 15 Minut Projekt. Komponuje, wykonuje, a przede wszystkim produkuje. No i właśnie wydał drugą swoją producencką płytę, czyli do własnych utworów zaprosił grono wokalistek i wokalistów. Zestaw tych gości jest podobny jak na „Fox Box” z 2010 roku. Ludzie z kręgu muzyki elektronicznej, do tańca. Bryluje wśród nich Novika, jak zawsze doskonały jest Bunio, dużo śpiewa Tomasz Organek z Sofy.
W porównaniu nie tylko z albumem Peszek, ale też z Sofą, Kamp! czy Brodką – piosenki Foxa są ostre. Hitowe, dyskotekowe, z solidnymi melodiami, ale dość agresywne. Nie uszło to uwadze śpiewaków. Bunio napisał tekst o wypadku samochodowym, Paulina Przybysz o biciu po buzi i krojeniu serca nożem, Natalia Lubrano o robieniu piekła sąsiadom (za pomocą muzyki), Organek (razem z Foxem zabawnie „robi The Streets”) o katastrofie samolotu... „Fox” to płyta spod znaku zabawy, przeginki i żartu. Żadna tam rewolucja. Odpowiadający za całość artysta miał nikły wpływ na warstwę liryczną, a w muzyce też nie założył sobie albumu biegnącego od punktu A do Z, pozwolił swoim gościom mieć wpływ na charakter utworów. Ta płyta nie narodziła się z cierpienia i również bez cierpienia jej się słucha. Jeśli coś w sercu zakłuje, to tylko od fikołków na parkiecie.
Tekst ukazał się 15/3/13 w „Gazecie Wyborczej” – w portalu więcej recenzji