Poznań liryczny, ale nie oniryczny. W tytułowej dwoistości zainteresowań Grabka chodzi o to, że ten niezły wokalista akompaniuje sobie skrzypcami (kojarzą się ludowo) i elektroniką (miejsko).
Te główne składniki podkładów Grabka są jednak gładko wymieszane, stopione, nie da się rozdzielić piosenek na dwa wątki. Album działa jako całość. Skrzypce nie są nachalne, wszechobecne, mniej ich niż u dostojnego nudziarza Olafura Arnaldsa. Gdy wchodzi programowanie, syntezatory, tętno się podnosi: te piosenki są rozwibrowane, taneczne („Forget”, „Open Your Eyes”). A połączenie obu wątków w „Transfuzji” wprowadza klimat filmowy, działa na wyobraźnię.
Grabkowe połączenie stonowanego głosu i nieprzesadzonych tekstów jest przekonujące. Wiemy dawno, że nie ma to jak „make love on our bedroom floor”, że warto „open your eyes” i wielu marzy, żeby im zrobić „wake me up”, ale na tej płycie to nie razi. Artysta chciał opowiedzieć o miłości do cienia, do nieistniejącej, rozmywającej się kobiety, i nie poniósł tu porażki. Płyta zgrabnie wpisuje się w katalog Kayaxu pełen przystępnej, ale niegłupiej elektroniki. Jej mistrzami są Smolik (gotowy już z nowym, zupełnie innym materiałem) Loco Star czy Brodka. Grabek idzie za nimi krok w krok.
Tekst ukazał się 23/11/12 w „Gazecie Wyborczej” – w portalu więcej recenzji