Nazwy Lauda używa małżeństwo Iwona i Błażej Król. Błażej w duecie UL/KR i później solo jako Król (także z pewnym udziałem Iwony) jest bohaterem ostatnich lat w polskiej muzyce niezależnej – nagrywał krótkie, liryczne piosenki oparte na elektronice i przetworzonej gitarze.
Swoją ostatnią solową płytę, zeszłoroczną, wydał już w dużej wytwórni Kayax. Teraz debiutanckie wydawnictwo Laudy ukazuje się nakładem małej oficyny Latarnia, którego najbardziej znaną dotąd produkcją jest hiphopowy „Orient” Synów.
Laudzie z jednej strony bliżej do awangardowych form wydawanych przez Latarnię, z drugiej – do dawnych eksperymentów Króla pod szyldami Dwutysięczny i Bangeliz. Według autorów płyty „Gennin” „powstał w trakcie i pomiędzy zajęciami codziennymi i jest próbą zagrania dnia oraz miejsca, w którym mieszkają od kilku lat”. Chodzi o wieś Jenin na kresach zachodnich.
Małżonkowie posługują się syntezatorami i samplami, nagraniami terenowymi (wybrany dzień należy do ciepłej części roku, bo nie milkną świerszcze). Cztery pomieszczone na „Genninie” utwory mają wyraźny rytm urozmaicony pociętym jak u Eugeniusza Rudnika oddechem („12:23”) albo sklejeniem kilku przetworzonych dźwięków i poruszeniem klawiszy („17:48”). Żadnych piosenek tu nie ma, jest kreowanie tajemniczej, mglistej atmosfery, jakby na przekór oczekiwaniom. „Gennin” to taki wiejski, przyrodniczy ambient.
Tekst ukazał się 19/2/16 w „Gazecie Wyborczej” – w portalu więcej recenzji