Rafał Skonieczny, dawniej lider rockowego Hotelu Kosmos, dał sobie spokój z refrenami, zwrotkami i śpiewem, wkręcił się w gitarę akustyczną. Jego utwory są dziś bliskie tego, co robi Kuba Ziołek w Starej Rzece (ten zresztą śpiewa na „Wietrze”).
Pasażerowie wiatru”, „Przynieś to z nocy”, „Budowniczy ruin” brzmią jak nowe odczytanie manifestu brutalizmu magicznego sformułowanego przez Ziołka. Tyle że płyta Rary jest bardziej skondensowana niż rozbudowane albumy Starej Rzeki.
Skonieczny gra na gitarze akustycznej techniką fingerpickingu, Michał Pszczółkowski na elektrycznej, Mikołaj Zieliński odpowiada za bas. Wszyscy tkają łagodny podkład z syntezatorowych plam i analogowych efektów. „Wiatr” jest jak planetarny balet w kosmicznej pustce, utwór może trwać minutę, dwie lub bliżej dziesięciu – znika poczucie czasu. Ostrości nabiera koncepcja ludzi jako budowniczych ruin, tego ostatecznego kształtu każdej rzeczy i myśli. Z dźwięków wyłania się opowieść bez bohaterów i narratora.
Intrygująco odcina się od płyty finał: folkowo-bluesowa piosenka „Gen planety” tak jak „Pasażerowie wiatru” wzbogacona o perkusjonalia. Śpiew Oli Bilińskiej dodaje utworowi tajemniczości, głos Zielińskiego chłodu, nieprzetworzona gitara akustyczna naturalności. Nagle jest inaczej, bliżej. I już chcesz włączyć Rarę jeszcze raz.
Tekst ukazał się 29/7/16 w „Gazecie Wyborczej” – w portalu więcej recenzji