Menu Zamknij

Tag: 2015

Lana Del Rey – Honeymoon

Zdaje się posta­cią nie ze świa­ta muzy­ki, lecz z baj­ki i inter­ne­tu. Jest czy­stym wize­run­kiem, rucho­mym sel­fie, wiecz­ną sesją mody. Jak w prze­bra­niu w Lanie Del Rey jest puste miej­sce – dla odbior­cy. Jej powol­ny spo­sób śpie­wa­nia moż­na by nazwać sta­ro­mod­nym, gdy­by nie był tak wyżę­ty z uczuć. Warto prze­bić się przez ten pre­ten­sjo­nal­ny śpiew.

Jeanne Added – Be Sensational

Rzadko kto­kol­wiek przed­sta­wia się w spo­sób tak znie­wa­la­ją­cy. Added przy­by­wa zza agre­syw­nych syn­tów, prze­dzie­ra się przez hałas naj­pierw krzy­kiem, potem śpie­wem o woj­nie. „War is coming/ and we’re stuck here/ here with many pains/ with the lit­tle tears”, ostrze­ga w ska­lach i ryt­mach przy­po­mi­na­ją­cych arab­skie w „War Is Coming”.

AFX – Orphaned Deejay Selek 2006-08

Nowa pły­ta z daw­ny­mi utwo­ra­mi AFX, czy­li – zda­wa­ło się, że porzu­co­ne­go na dobre – aci­do­we­go wcie­le­nia Aphexa Twina, wywo­łu­je tzw. mie­sza­ne uczu­cia. Dziennikarz ser­wi­su Resident Advisor przy­tom­nie zazna­cza, że wyda­ny w 2006 r. poprzed­ni album AFX „Chosen Lords” był ide­al­nym pogrze­bem – pły­tą tak dobrą, że nie potrze­bo­wa­ła następcy.

Beirut – No No No

Chowający za szyl­dem Beirut Zach Condon, Amerykanin z Nowego Meksyku, zda­je się kla­sy­kiem muzy­ki nie­za­leż­nej, a nie skoń­czył jesz­cze 30 lat. Miał moc­ne wej­ście – bli­sko deka­dę temu dwie­ma pły­ta­mi uko­ił nostal­gię tra­wią­cą każ­de mło­de poko­le­nie śpiew­nym gło­sem, tęsk­ną muzy­ką orkie­stry dętej i zdję­cia­mi w sepii.

Zabrocki – 1+1=0

Ta pły­ta, o czym świad­czy tytuł, jest rodza­jem zada­nia roz­wią­za­ne­go na luzie, bez bycia oce­nia­nym. Marcin Zabrocki, muzyk zna­ny z Pogodno czy Hey (wśród gości Budyń, Nosowska uży­wa­ją­ca sło­wa na „ch”, Czesław Mozil, Basia Wrońska z Pustek) debiu­tu­je solo kolek­cją piosenek.

Health – Death Magic

Pisanie, że Health na trze­ciej pły­cie prze­rzu­ci­li się z noise­’u na pop – z czym się spo­tka­łem – jest uprosz­cze­niem. To tyl­ko wska­zów­ka, wek­tor. Na praw­dzi­wie popo­we pio­sen­ki w gło­sie Jake’a Duzsika jest za mało cha­ry­zmy, a pedan­tycz­na pro­duk­cja pły­ty (nagra­li ją osta­tecz­nie czte­ry razy) nie czy­ni z niej auto­ma­tycz­nie para­dy przebojów.